Spis treści

 

 

Izabela du Bois d'Aische Czetwertyńska

(1934 - 2017)

Pielęgniarka, organizator transportów ze sprzętem medycznym do Polski i na Białoruś, wieloletnia prezes Rady Polonii Belgijskiej. Rozmowę z panią Izabelą rozpoczynamy od pokazania jej rodzinnego zdjęcia, wyszukanego w internetowych archiwach. Na tym zdjęciu widnieje jej rodzina. Fotografię wykonano przed wojną. Jest ona kanwą naszej opowieści o księżniczce Czetwertyńskiej, punktem wyjścia, tłem, na którym tym wyraźniej widać cechy jej charakteru – skromność, skłonność do poświęceń i chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. Izabela Czetwertyńska poświęciła część swojego życia pomocy innym. Przez ponad 20 lat organizowała transporty z pomocą medyczną do Polski i na Białoruś. Obecnie prowadzi Punkt Konsultacyjny zajmujący się problemami polskich dzieci w belgijskich szkołach. Izabela Czetwertyńska pomaga także bezdomnym. …

 


Fotografia

 

Mój ojciec skończył rolnictwo tu w Leuven. Dostał część ziemi i wybudowali dom w Lipicznie. Lipiczno jest też nad Niemnem. Tam żeśmy żyli do wojny. W czasie wojny żeśmy się strasznie tułali. Na tym zdjęciu jest jeszcze mój dziadzio, wuj Sewer Czetwertyński, Marjózia… W pewnym momencie przyszło gestapo do pałacu, rannym świtem i wszystkich mężczyzn zabrali. I oni zostali zabrani do Oświęcimia.
 
 

 Polska, język, moralny kręgosłup
 

Byłam z rodziny, która powinna nie istnieć w systemie komunistycznym, praktykująca, religijna, wszystko się składało na to, że dla mnie tam miejsca nie powinno być. I szkoda bo jak się jest młodym, pełnym ideałów na swoją przyszłość, trudno jest znaleźć dobrą drogę. (…) To mnie nie zdeformowało, mnie to nie zaszkodziło, przeciwnie, mnie to uformowało. Mnie to zrobiło silną, ja wiedziałam jak się mam zachować. 

 


 Polacy w Belgii
 

Polacy przyjeżdżając tutaj muszą dobrze się przygotować. Belgowie ubezpieczają wszystko. Dom, człowieka, psa. (…) 
 
 

 Konwoje do Polski

 

Nasz szpital organizował w latach 80 konwoje medyczne do Polski. Towarzyszyłam im, bo w każdym konwoju była potrzebna przynajmniej jedna osoba mówiąca po polsku. Wtedy zdałam sobie sprawę jaka jest sytuacja sztucznej nerki w Polsce. Możliwości państwa pokrywały 23 procent zapotrzebowania, czyli reszta szła na cmentarz. Poprosiłam związek Maltański, żeby mi pomogli. Pierwszy konwój żeśmy zrobili sami. Zawieźliśmy przeszło 120 sztucznych nerek. 
 
 

 [do poprawki start]
 

Byliśmy na Białorusi, bo jestem stamtąd. Jestem z nad Niemna, z Żółtka. Byliśmy tam z rodzeństwem żeby zobaczyć jak to wygląda. No i zdałam sobie sprawę z potrzeb ludności. Zobaczyłam szpital, który budowali moi dziadkowie. Zdecydowaliśmy się trochę pomóc. I znowuż poprosiłam Maltańczyków i oni nam pomogli. (…) Dzięki wsparciu sponsora ofiarowaliśmy jednemu z tamtejszych wielskich szpitali dwa ambulanse.