Spis treści

 

 Gościnna Szwajcaria

 

… Zawieźli nas do jakiejś miejscowości i rozparcelowali po różnych domach. Ja pamiętam taki, gdzie był mały chłopczyk i stale patrzył na mój hełm, więc ja mu dałem ten hełm. Dwa dni potem zawieźli nas do hotelu do Sumiswaldu i tam byliśmy kilka miesięcy. Mój rewolwer schowałem za kominem. Może do dzisiejszego dnia jeszcze tam leży. 

Jakaś francuska organizacja charytatywna chciała namawiać Francuzki żeby były maraines de guerre. Polacy przejęli ten pomysł. W ambasadzie polskiej w Londynie ogłoszono – zapraszamy panie, żeby były maraines de guerrre polskich żołnierzy. I jakaś panienka wyciągnęła moje nazwisko. I jakaś panienka zaczęła pisać do mnie, Angielka. Napisała list i przysłała paczkę z czekoladkami, szalikiem. Wymiana dwóch, trzech listów i wojna potem. I kiedy już byłem w Szwajcarii to napisałem do niej list. Ona – to bardzo dobrze, że cię internowali w Szwajcarii bo ja tam mam ciotkę. Napisałem list do ciotki, ona – wszystko wiem, czekam na pana w Lugano.