Spis treści

 

  Osiedlenie się w Belgii

 

W Aachen zaczęli nas dzielić po dwudziestce na każdą kopalnię. Jak nas tam wpisywali to o kopalni nikt nic nie mówił. Jaka praca?  - gospodarstwo, fabryki i restauracje. (…)  Przyjechalim do Hasselt, jeszcze jako tako. Już było ciemno. (…) Przyjechaliśmy, kierownik mówi – to wasz barak. Cholera jasna, tak jak w Niemczech. 36 nas spało w takiej budce jak ta. Na drugi dzień na gminę. Dali nam paszporty. No i zaprowadzili nas na kopalnię, pokazali gdzie będziemy robić. Dali nam po pięćset franków takiej zaliczki żeby sobie piwko wypić. W sobotę mnie przypadła pierwsza zmiana, pierwszy raz zjechałem na dół, na 800 metrów. Panie, jak oni nas tam ubrali… łopata, ten pikur, lampa taka, z pięć kilo na tym pasie, siekiera, piłka, bańka z kawą, jedzenie, szlauch taki z dziesięć metrów (…) Idziemy, korytarz był tak na 2 metry wysoki, naraz taka dziurka, metr na metr. Właźcie tam. Kilku się zaraz wróciło, nie weszli. Z dwudziestki to nas chyba zostało koło sześciu. (…) I człowiek tak się nauczył, że się pracowało tak jak teraz kawkę sobie pijemy.